Pewna młoda dama wybrała się na spacer nad jezioro. Wtem słyszy jakiś głos. Przed nią siedzi żaba i mówi:
Dyrygent mówi po przesłuchaniu do sopranistki:
Wiolonczelista i altowiolista stoją na tonącym statku.
- Na co składa się dziesięć klarnetów?
- Jakie są różnice między tubą a pralką?
- Ilu muzyków potrzeba do wkręcenia żarówki?
- Co łączy trębaczy z wampirami?
- Po co kontrabasiście smyczek jak sprzeda kontrabas?
- ... żeby mu było łatwiej w śmietniku grzebać.
- Co rzucić tonącemu basiście??
- Jego wzmacniacz.
Lekarz do muzyka:
- Niestety, zostały panu tylko 2 miesiące życia...
Muzyk:
- Boże, za co ja przeżyję te 2 miesiące?!
Co jest pierwszą rzeczą, jaką mówi basista krótko po tym, jak zadzwoni do drzwi?
Ogłoszenia drobne: "Sprzedam poloneza. Fryderyk Chopin."
Randka.
"Właściwie to mam cały weekend wolny i mogę odpocząć" - nie powiedział nigdy żaden muzyk.
Rozmawiają muzycy:
- Jak nazywa się piękna kobieta na ramieniu puzonisty?
- Jak się nazywa roześmiany fortepian?
Facet do znajomego:
- Dlaczego pod drzwiami stoi śpiewaczka?
Chcesz usłyszeć dowcip o staccato? Nieważne, będzie za krótki.
Pewien perkusista zmęczony tym, że wszyscy się z niego nabijali, postanowił zmienić instrument. Idzie do sklepu i mówi:
- Ilu dyrygentów potrzebnych jest do wkręcenia żarówki?
- Proszę państwa - jutro wszyscy o pół tonu wyżej.
- A ja, a ja? - pyta się solistka.
- A pani jak zwykle - proszę nic nie zmieniać!
- Wiesz, zacząłem ostatnio grać na perkusji!
Kiedy męczy mnie jakiś problem zaczynam śpiewać. I wtedy zdaję sobie sprawę, że mój śpiew jest dużo gorszy od mojego problemu.
- Z kogo składa się wokalny kwartet męski?
Dyrygent do trębacza:
- Podoba im się każdy gatunek muuuuuuuzyki.
- Dlaczego psy nie tańczą za dobrze?
- Ponieważ mają dwie lewe nogi!
– Co to jest ciąża?
– Ciąża to zemsta dyrygenta – nie chciała grać na flecie, to musi dźwigać bęben...
– Jak kłamią muzycy?
– Jak z nut!
- Trzeba zdjąć reklamę pizzy z dachu samochodu.
W małym amerykańskim miasteczku facet otworzył sklep, w którym sprzedawał wyłącznie trąbki i broń. Któregoś dnia do sklepu wchodzi jakiś obcy klient, przechadza się po sklepie, rozgląda… i po chwili pyta:
– Jak panu idzie ten dziwny biznes?
– Dziwny? Dlaczego dziwny?
– No bo sprzedaje pan tylko trąbki i broń.
– I co z tego?
– No dobrze, to niech mi pan chociaż powie, czego sprzedaje pan więcej – trąbek czy broni?
– A tak po równo. Za każdym razem, jak klient kupi trąbkę, to po paru dniach któryś z jego sąsiadów kupuje broń…
Podczas zbiórki kompanii kapral mówi do żołnierzy:
- Ci, co znają się na muzyce - wystąp!
Z szeregu występuje czterech.
- Pójdziecie do kapitana. Trzeba mu wnieść pianino na ósme piętro.
Kowalski wybrał się z żoną do teatru na "Jezioro łabędzie" Piotra Czajkowskiego. Balet nie bardzo go jednak interesował, więc sobie... przysnął. Po przedstawieniu pyta żonę:
- Mam nadzieję, ze nikt nie zauważył?
- Na widowni to chyba nie, ale ci na scenie na pewno, bo jak usnąłeś, zaczęli tańczyć na palcach...
- Tristan i Izolda. Dwa bilety poproszę.
Po chwili Zygmunt mówi do kasjerki:
- Zygmunt i Regina. Dla nas też dwa.
– Mówi: paso doble!
"Chcesz poczuć przedsmak piekła ? Przyjdź i posłuchaj naszego organisty".
- Maestro, czy dostanę się do opery?
- Oczywiście! Pod warunkiem, że kupi pan bilet.
- Wiesz wnuczusiu, dziś w radio słyszałam piosenkę z mojej młodości...
- Jaka jest różnica między puzonem a piłą łańcuchową?
- Na pile łańcuchowej łatwiej improwizować.
- Dlaczego dowcipy o altowiolistach są takie krótkie?
- Aby skrzypkowie mogli je zrozumieć.
- Jaka jest różnica między dźwiękiem klarnetu a kotem w rui?
- Nie ma różnicy, o ile kot jest zdrowy.
- Czego nigdy nie powiesz o człowieku grającym na banjo?
- "O zobacz! To porsche tego kolesia grającego na banjo!"
- Jak nazywa się dwie flecistki grające unisono?
- Kontrapunkt.
- Skąd wiadomo, że przed chwilą na fortepianie grał mężczyzna?
Żona odkryła w sobie pasję śpiewania. Dołączyła do chóru kościelnego. Tak jej się spodobało, że ćwiczyła wszędzie: w łazience, przed pójściem do łóżka, po przebudzeniu, w kuchni, podczas oglądania telewizji, w czasie śniadania. Za każdym razem, po chwili jej śpiewu mąż wstawał i wychodził na ganek pod pozorem czegoś do zrobienia. Żonę to bolało i ze złością powiedziała:
- O co chodzi? Nie lubisz, jak śpiewam, kochanie?
Mąż na to:
- Och, kotku, uwielbiam twój śpiew, ale po prostu upewniam się, że sąsiedzi wiedzą, że cię nie biję.
- Po co byłemu studentowi skrzypiec smyczek?
Po zakończonym koncercie w filharmonii śpiewaczka pyta męża:
- Kochanie, i jak było?
- Skarbie, żebyś ty tak jeszcze złotówkami fałszowała...
Dyrygent podczas próby orkiestry podbiega do pulpitu altowiolistki i nerwowo krzyczy:
- Proszę pani, pani tu ma triolę!!!
Altowiolistka zrywa się z krzesła, szybko otrzepuje bluzkę i woła z rozpaczą:
- Gdzie? Gdzie???
Dyrygent wchodzi na próbę, ale wśród muzyków wielkie zamieszanie i awantura. W końcu pyta dwóch najbardziej zdenerwowanych altowiolistów, co się stało, a jeden z nich odpowiada:
- ...a ja to robię z cebulką...
- Ale przepraszam, ja tak ciągle o sobie. Porozmawiajmy o panu. Jak panu się podobał mój ostatni koncert?
- Kochana żono, może zaśpiewasz coś dla gości?
- Ale oni już przecież zaczynają powoli wychodzić.
- No właśnie... powoli...
Na próbie zdenerwowany dyrygent do altowiolisty:
- Które instrumenty są najbardziej spoko?
- Jak się nazywa smutny trubadur?
- Jak nazywa się utwór na obój solo?
Jak dobrze wiemy, dzieci przynosi bocian. Prawie zawsze. Perkusistów przynosi dzięcioł.
- Ale miałem wczoraj traumatyczne przeżycie - mówi jeden.
- Co się stało?
- Byłem świadkiem samobójstwa. Jakiś facet skoczył z dachu wieżowca wprost pod moje nogi.
- Jezu! A jaki był motyw?
- Żadnego motywu nie było. W całkowitej ciszy o ziemię walnął!
- Słucham Pana, Panie Hrabio.
- Czy możesz przysunąć tu fortepian?
- Tak Panie. Będzie Pan grał?
- Nie, ale zostawiłem tam cygaro.
- Czy mój głos ma jakieś szanse?
- Oczywiście! Na przykład, gdy wybuchnie pożar!
Pewna znakomita orkiestra wybrała się kiedyś na tournee po Izraelu. Podczas jedynego dnia wolnego, muzycy postanowili odpocząć, więc wybrali się nad Jezioro Tyberiadzkie, aby tam się poopalać. Tylko jeden z altowiolistów oddzielił się od grupy i zwierza się Bogu:
- Śpiewam często, ale tylko tak dla zabicia czasu - opowiada pani Kowalska swojej sąsiadce.
Pewien dyrygent przed każdą próbą zanim rozpoczął pracę wyjmował z kieszeni marynarki małą karteczkę, którą przeczytawszy rozpoczynał próbę. Orkiestra długo zastanawiała się, co to za niezmiernie ważny tekst kryje się na karteczce dyrygenta. W końcu udało się ją wykraść i odczytać napis: "Z lewej skrzypce, z prawej wiolonczele."
Skrzypek zwierza się koledze:
Na próbie sopranistka mówi oburzona do dyrygenta:
Altowiolista przeszedł na emeryturę i wraca ze swoim instrumentem do domu. Jego żona woła u progu:
Rozmawiają muzycy podczas próby orkiestry:
- Dlaczego dudziarze chodzą podczas gry?
Plotkują dwie mamy:
Trzech mężczyzn idzie do nieba. U bram niebios św. Piotr pyta:
- Ja wezmę sobie jakiegoś grubiutkiego bankiera - mówi pierwszy, gdy drugi pożera już jakąś puszystą damę.
- A ja - mówi trzeci - wezmę sobie jakiegoś muzyka z orkiestry.
- Ale jak to? - dziwią się pozostali - Przecież muzycy to takie chudziny!
- No tak, ale ta wątroba...!
- Jaka jest różnica między śpiewaczką operową a żmiją?
- Gdy pies i dyrygent zostaną przejechani przez samochód, co rozróżnia te dwa wypadki?
- Dlaczego kobziarze maszerują podczas gry?
- Ponieważ poruszający się cel trudniej jest utrafić.
Kompozytor do swojego wydawcy:
- A tą kołysankę komponowałem całe 12 miesięcy.
- Ale to przecież niesamowicie długo!
- Widzi Pan, ale za każdym razem, gdy tylko zabierałem się do dalszej pracy, od razu zasypiałem!
Ogłoszenie w gazecie: "Kwartet smyczkowy poszukuje wiolonczelisty oraz dwóch skrzypków"
- Hej Zenek! Słyszałem, że zapisałeś się do chóru! Jako tenor, a może bas?
- Nie, nie. Jako dobra wymówka!
- Największe kłamstwo dyrygenta podczas próby orkiestry?
- "Spróbujmy ten fragment jeszcze raz."
- Ile symfonii napisał Bruckner?
- Jedną, ale za to dziesięć razy.
Po północy jeden z lokatorów dobija się do drzwi sąsiada:
- Panie, przestań pan wreszcie grać na tej piekielnej trąbce, bo zwariuję!
- Za późno. Przestałem grać pół godziny temu.
Trzech największych dyrygentów na świecie kłóci się o to, który z nich jest najwspanialszy.
- Mnie krytycy muzyczni we wszelkiej prasie określają mianem "największy"! - mówi pierwszy.
- Mnie objawił się niedawno sam Bóg i powiedział, że to ja jestem najwspanialszym dyrygentem - odpowiada drugi. Na to trzeci:
- Co tam ci niby powiedziałem...?
Solista na próbie:
- Panie Kapelmistrzu, orkiestra gra tak głośno, że sam siebie nie słyszę.
Na to dyrygent:
- W takim razie ma pan dużo szczęścia!
- Wydaje mi się, że już mnie nie kochasz — mówi żona do męża - Dawniej potrafiłeś cały wieczór trzymać mnie za ręce. A teraz...
- Moja droga, od czasu jak sprzedaliśmy pianino nie ma takiej potrzeby.
- Jak rozpoznać prawdziwego melomana?
- Prawdziwy meloman słysząc piękny śpiew dochodzący z łazienki do dziurki od klucza przyłoży ucho.
Burmistrz pewnego miasteczka dostał niegdyś bilety na koncert, podczas którego wykonywana była "Symfonia niedokończona" Schuberta. Niestety zatrzymały go obowiązki i oddał bilety urzędniczce z wydziału spraw organizacyjnych miasta. Następnego dnia burmistrz pyta pracownicę, jak podobał jej się koncert, lecz zamiast odpowiedzieć, urzędniczka przedstawiła sprawozdanie, w którym zawarła, co następuje:
- Przez znaczną ilość czasu czterej oboiści siedzieli bezczynnie. Ich partie powinny zatem zostać usunięte.
- Wszystkich dwunastu skrzypków grało te same dźwięki. To niepotrzebna podwójna praca. Liczba pracowników tejże grupy powinna zostać drastycznie zredukowana. Jeśli faktycznie zajdzie potrzeba uzyskania dużego wolumenu brzmienia, można osiągnąć go poprzez zastępstwo przez urządzenia elektroniczne.
- Znaczną energię pracy pochłania także wykonywanie trzydziestodwójek. Jest to niepotrzebne ulepszenie. Zalecałoby się zaokrąglić długość wszystkich dźwięków. Po zrealizowaniu tejże uwagi możliwe stałoby się zatrudnianie wolontariuszy oraz mniej wykwalifikowanych muzyków pomocniczych.
- Wreszcie, niepotrzebne jest to, aby waltornie powtarzały wszystkie pasaże, które wykonane zostały już przez inne instrumenty. Gdyby w tym zamyśle wykreślić wszystkie nadmierne pasaże, koncert mógłby zostać skrócony z 25 do 4 minut.
Gdyby Schubert miał na uwadze powyższe, znalazłby się może w sytuacji, w której dokończenie symfonii byłoby jednak możliwe.
- Już pan wie, jak się liczy na 7/8? - pyta dyrygent perkusisty.
- Oczywiście - odpowiada - Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, sie-dem!
Zdenerwowany dyrygent zwraca się do klarnecisty na próbie:
- To solo słyszałem już w lepszym wykonaniu!
- Owszem, ale na pewno nie w moim!
- Co robi tenor gdy deszcz stuka o okno?
- Zaczyna się kłaniać.
- Czego oczekuje się od altowiolisty na przesłuchaniach do orkiestry?
- Powinien umieć nastroić się z pamięci.
- Po czym rozpoznać drugiego skrzypka?
- Po zardzewiałej strunie e.
Co należy zaśpiewać gościom, którzy odwiedzają nas nieoczekiwanie w święta?
- "Czym prędzej się wybierajcie..."
Jaką kolędę nucą niemowlęta?
- "Dzisiaj w bet...lejem."
Jaka jest ulubiona kolęda policjantów?
- "Cicha noc".
Jaka jest ulubiona kolęda bywalców izby wytrzeźwień?
- "W żłobie leży, którz pobierzy..."
A jaka jest ulubiona kolęda pracowników izby wytrzeźwień?
- "Lulajże Jezuniu...".
- Ilu potrzeba tubistów, aby wkręcić żarówkę?
- Pięciu. Jeden trzyma żarówkę, a pozostali dmuchają tak długo, aż pokój zacznie się obracać.
- Dlaczego fortepian koncertowy jest lepszy od pianina domowego?
- Ponieważ zrobi większe "bum", gdy się go zrzuci z klifu.
- Dlaczego muzyk musi wstawać o szóstej?
- Ponieważ o wpół do siódmej zamykają sklepy.
- Dlaczego o altach jest tak niewiele dowcipów?
- Na niektóre tematy nie można żartować...
- Czym jest altowiolista w kwasie solnym?
- To rozwiązany problem.
Rozmawiają dwaj policjanci:
- Słuchaj. Tam za rogiem leży facet i śpiewa. Może to artysta?
- To weź idź i sprawdź, czy z nim do izby czy na festiwal!
Do puzonisty po koncercie podchodzi słuchacz:
- Panie, ja jestem ślusarz i strasznie się męczyłem patrząc, jak Pan sobie próbuje poradzić. Panie - to się musi dać wyciągnąć!!!
Spotyka się dwóch muzyków:
- Wiesz, założyłem ostatnio kwartet.
- Taak? To ilu was tam gra?
- No, trzech.
- A kto?
- Ja i mój brat.
- To ty masz brata???
- Nie, a dlaczego pytasz?
Siedzi muzyk w barze, a obok niego facet. Też biedny.
- Grywa pan na fortepianie, panie hrabio?
- Owszem, ale nie przepadam.
- Ależ dlaczego?
- Karty się ślizgają.
- Przez ulicę przechodzą dyrygent i altowiolista. Którego należałoby najpierw przejechać?
- Altowiolistę. Najpierw obowiązek, potem przyjemność.
- Mamusiu, dlaczego ten pan z przodu tak grozi tej pani tym kijkiem?
- On jej nie grozi, kochanie, on dyryguje.
- Skoro nie grozi, to czemu ona tak krzyczy?
Akordeonista podjeżdża pod kawiarnię swoim samochodem i pozostawia instrument w aucie. Po godzinie wraca i patrzy z przerażeniem, że ma wybitą szybę. Podchodzi bliżej, a tam mu ktoś do środka wrzucił drugi akordeon...
- Co to jest baryton?
- Coś pomiędzy tenorem a człowiekiem.
Muzyk amator pisze do czasopisma muzycznego:
"Zawsze, gdy gram na puzonie, wyje pies mojej sąsiadki. Co robić?"
Odpowiedź: "Niech spróbuje zagrać Pan coś, czego pies nie zna. Może zacznie słuchać."
Filharmonia. Elegancko ubrany pan mówi do sąsiadki:
- Ale akustyka jest tu doprawdy bardzo nieciekawa.
- Teraz jak pan powiedział, to ja też poczułam! Strasznie śmierdzi!
- W czym problem, gdy z dużej góry piasku wystaje kapelusz cowboyski i gryf od banjo?
- Za mało piasku!
- Co robi się z martwym altowiolistą przy pierwszym pulpicie?
- Sadza się go do drugiego.
- Ile inteligentnych wokalistek wejdzie do budki telefonicznej?
- Wszystkie!
- Ile razy z dowcipu śmieje się waltornista? Raz: kiedy go usłyszy.
- Ile razy z dowcipu śmieje się trębacz? Dwa razy: kiedy go usłyszy i kiedy go zrozumie.
- Ile razy z dowcipu śmieje się tubista? Trzy razy: kiedy go usłyszy, kiedy mu się go wytłumaczy i kiedy go zrozumie.
- Ile razy z dowcipu śmieje się perkusista? Wcale. Zaczyna się kłócić, bo myśli, że wszyscy śmieją się z niego.
- Kiedy mówimy o chromatyce?
- Kiedy altowiolista kilkakrotnie próbuje zagrać jeden i ten sam dźwięk.
Teksański milioner postanawia, że jego syn zacznie naukę gry na skrzypcach. Zatem zamawia z Londynu najlepsze skrzypce. Tam wyszukują dla niego najwspanialszego Stradivariusa i wysyłają do Teksasu z rachunkiem na kwotę 650 tysięcy dolarów. Tydzień później skrzypce wracają jednak do Londynu z pretensją: "Za taką kasę spodziewałbym się co najmniej nówki!"
Wpadają na siebie ślepy króliczek i ślepy wąż.
- Ach, przepraszam! Nie zauważyłem cię, bo tak prawdę mówiąc to jestem ślepy!
- Nic się nie stało. Ja też jestem ślepy!
Żeby się lepiej poznać, postanowili wyczuć na dotyk, jaki kto jest.
- Jesteś ciepły i miękki... a te uszy! Musisz być króliczkiem!
- A ty taki zimny i obślizgły... Musisz być dyrygentem!
Waltornista stoi u szczytu góry w Tatrach i zaczyna grać. Najpierw f. Jednak echo rozbrzmiewa fis. Zdumiony gra c. Echo wraca z cis! Próbuje jeszcze raz: g. A echo: gis. Patrzy do góry, a tam Giewont. A na nim krzyż.
- Jak rozpoznać, że to sopranistka jedzie na rowerze?
- Przednie światełko ma skierowane na siebie.
Kowalski chciał kupić synowi fortepian. Sprzedawca wskazuje na jeden z fortepianów w sklepie i mówi:
- Jeśli kupi pan ten model, dostanie go pan za połowę ceny katalogowej.
- Dobrze. W takim razie, ile kosztuje katalog?
- Dlaczego w niebie nie ma fortepianu?
- Bo wszystkie klawisze wykorzystywane są w piekle na budowę akordeonu.
- Co począć z "dęciakiem", który nie potrafi grać?
- Dać mu dwie pałeczki, posadzić z tyłu i powiedzieć, że od teraz jest perkusistą.
- Co zrobić, gdy z tym też sobie nie radzi?
- Zabrać mu jedną pałeczkę, postawić z przodu i powiedzieć, że od teraz jest dyrygentem.
Co wspólnego mają ze sobą wyrostek robaczkowy i saksofonista?
- Mogą powodować wielki ból.
- Nikt za nimi nie tęskni, gdy już ich nie ma.
- Przede wszystkim - nikt nie wie, po co właściwie są.
Tenor to nie rodzaj głosu męskiego - to diagnoza.
- Co to jest: szybki waltornista na pustyni?
- Fatamorgana.
- Dlaczego rzuciłeś skrzypce i grasz teraz na fortepianie?
- A spróbuj tylko położyć na skrzypcach piwo!
- Co ten człowiek dzisiaj dyryguje?
- Nie wiem, co dyryguje, ale my gramy piątą Beethovena.
- Ilu basistów potrzeba do wkręcenia żarówki?
- Żadnego. Pianista zrobi to nie odrywając lewej ręki od klawiatury!
- Jak powstała altówka?
- Ktoś naciągnął kiedyś struny na futerał od skrzypiec.
Na drzwiach prowadzących do pewnej sali koncertowej ktoś wywiesił kartkę: "Zakaz wprowadzania psów!". Po koncercie szybko znalazł się tam podpis: "Obrońcy Praw Zwierząt".
Dwóch skrzypków siedzących przy jednym pulpicie miało do zagrania długi pasaż z tremolo na końcu. Grają to tremolo i grają, aż w pewnym momencie jeden z nich pochyla się do sąsiada i pyta:
- Gdzie jesteśmy?
- Tego to ja też nie wiem! Ale za 10 minut kończy się utwór!
- Jaka jest różnica między kluczem altowym a łaciną?
- Niektórzy dyrygenci znają łacinę.
Para wybrała się do psychologa małżeńskiego. Ich małżeństwo legło w gruzach, ponieważ nigdy ze sobą nie rozmawiali. Psycholog próbuje sprowokować ich do wspólnej rozmowy, jednak małżonkowie siedzą z ramionami skrzyżowanymi na piersiach i milczą. Kolejne próby nie dają efektu. W końcu psycholog wyciąga gitarę basową i zaczyna grać solo. Małżonkowie natychmiast odwracają się ku sobie i zaczynają prowadzić konwersację, pierwszy raz od wielu miesięcy.
- Jak u licha udało ci się to zrobić?! - pytają później koledzy z poradni.
- To proste - odpowiada psycholog - wszyscy rozmawiają podczas solówek na basie.
Na scenie dwóch muzyków: ślepy i głuchy. Ślepy pyta:
- Tańczy już ktoś?
- A zaczęliśmy już grać?
- Co?? Kupiłeś sobie samochód? Myślałem, że jesteś spłukany!!!
- No tak, ale oddałem za ten samochód moją trąbkę.
- I co? Sprzedawca samochodów się na to zgodził?
- No tak - mieszka zaraz nade mną.
- Jaka jest różnica między skrzypcami a altówką?
- Skrzypce można nastroić.
- Dlaczego perkusista to taki fajny zawód?
- Bo to już nie techniczny, ale jeszcze nie muzyk.
Grupa terrorystów porwała autokar pełen waltornistów. Gdy przekazywali policji listę swoich żądań zastrzegli, iż w przypadku zignorowania ich instrukcji co godzinę będą... wypuszczali jednego waltornistę na wolność.
- Czym się różnią skrzypce od kontrabasu?
- O tym najlepiej niech opowie jedyny ocalały muzyk z Titanica...
- Dlaczego altowioliści nie mogą bawić się w chowanego?
- Bo kto tam chciałby ich szukać...?
Tylko Chuck Norris potrafi zagrać powyżej 1. pozycji na altówce!
- Dlaczego waltornia jest boskim instrumentem?
- Co prawda człowiek w nią dmucha, ale jedynie Bóg raczy wiedzieć co z tego wyniknie.
- Ile optymalnie powinien ważyć dyrygent?
- Ok. 2,5kg (wliczając urnę)
Jeśli muzyk trzyma pion, to i podobno poziom utrzyma!
- Dlaczego goryle nie grają na trąbce?
- Ponieważ są zbyt wrażliwe.
- Pani syn nie powinien chodzić na lekcje gry na skrzypcach. On nie ma za grosz słuchu – mówi nauczycielka.
Na to mama:
- On nie ma słuchać, on ma grać!
- W takim razie niech go pani zapisze na altówkę!
- Dlaczego serca dyrygentów znakomicie nadają się na przeszczep?
- Ponieważ są prawie nieużywane!
Pewien muzyk urządził u siebie parapetówę. Nazajutrz kolega, którego nie było na imprezie, pyta:
- No i jak?
- Super! Słuchaj, jakie Zenek ma mieszkanie, okna, drzwi, dywany - kurka, nawet sedes ma złoty.
- Eeeno, coś kręcisz - jak to złoty?
- No mówię Ci, chcesz to idziemy do niego i Ci pokażę.
Poszli. Dzwonią do drzwi - otwiera żona.
- Dzień dobry, jest Zenek?
- Śpi.
- Bo ja chciałem tylko koledze pokazać ten złoty sedes...
Zeneeeek, wstaaawaj, przyszedł ten, co Ci wczoraj narobił do waltorni!!!
Orkiestra pakuje się po piątkowej, popołudniowej próbie, po której trębacz wychodzi jako ostatni. Zmierza w kierunku drzwi i spotyka przy nich dyrygenta, który życzy:
- Baw się dobrze w ten weekend! - na co wściekły trębacz odpowiada:
- Ty nie będziesz mi mówił, co mam robić!
- Jak sprawić, żeby skrzypce brzmiały jak altówka?
- Usiąść z tyłu i nie grać.
- Jaka jest różnica między altówką a trampoliną?
- Nie trzeba zdejmować butów, żeby poskakać sobie na altówce.
Definicja kwartetu smyczkowego: dobry skrzypek, zły skrzypek, były skrzypek i ktoś kto nie cierpi skrzypków. Zbierają się po to, aby ponarzekać na kompozytorów.
Altowiolista umiera i idzie do nieba. Przy wrotach niebieskich wręczona zostaje mu przepiękna, nowa altówka, z którą zaproszony zostaje do Niebiańskiej Orkiestry, która właśnie zaczyna próbę. Wchodzi do sali, a tam największa orkiestra jaką kiedykolwiek widział – 496 skrzypków, 365 altówek, 269 wiolonczeli, 129 kontrabasów, 18 fletów, 15 klarnetów, 12 obojów, 10 fagotów, 8 waltorni, 6 trąbek, 3 puzony i…. tuba. Siada przy pulpicie jako 366. altowiolista i wtedy właśnie wychodzi dyrygent – Bóg we własnej osobie! Podnosi batutę, a orkiestra zaczyna wydawać najpiękniejsze dźwięki jakie kiedykolwiek słyszał nowy altowiolista. Nagle Bóg patrzy prosto na niego, a za chwilę przechyla się groźnie w stronę coraz bardziej przerażonego altowiolisty, wskazuje na niego batutą i krzyczy: „Puzony! Za głośno!”
Pewien amator przygód postanowił zrobić sobie wakacje i wybrać się na jakąś egzotyczną, małą wyspę na Pacyfiku, zamieszkaną jedynie przez tubylców, gdzie cywilizacja jeszcze nie dotarła. Podpływa swoim małym stateczkiem do tej bajecznej wyspy i już z daleka słyszy bębny. Myśli: "Jak osobliwie! To na pewno tubylcy biorący udział w jakimś starożytnym rytuale z bębnami!" Minęło kilka godzin, ale bębnienie nie ustawało. W końcu podróżnik pyta się tubylca, dlaczego, a ten patrzy się na niego z przerażeniem i z krzykiem ucieka. Podróżnik dochodzi do wniosku, że był zbyt wścibski i nie będzie więcej zadawał tubylcom natrętnych pytań, aby ich znów nie urazić. Jednak gdy po paru dniach nadal słyszy bębny, mimo wszystko pyta się kolejnego tubylca, kiedy skończy się bębnienie i sytuacja się powtarza - tubylec ucieka z krzykiem. Po kolejnych dwóch dniach sytuacja jest już nie do zniesienia i podróżnik zmusza jednego z tubylców, by odpowiedział mu na jego pytanie, dlaczego bębnienie nie ustępuje:
- Ponieważ gdy bębny skończą, zacznie się solo saksofonu!
- Jak sprawić, aby wiolonczela piękniej brzmiała?
- Sprzedać ją i kupić skrzypce.
- Jaka jest definicja dżentelmena?
- To ktoś, kto wie, jak grać na akordeonie, ale tego nie robi.
Pewna orkiestra wyruszyła kiedyś na 4-tygodniowe tournee po Europie. Niestety w pierwszych dniach zachorował dyrygent, a był niesłychany problem, aby znaleźć zastępstwo. Ostatecznie jeden z altowiolistów zgłosił się na ochotnika, mówiąc że on potrafiłby zadyrygować. Wszystko poszło jak z płatka i orkiestra wróciła do swojej sali, a altowiolista do swojego pulpitu. Na pierwszej próbie kolega z pulpitu patrzy na niego i mówi:
- O! Jak miło cię widzieć! Gdzie byłeś przez ostatnie cztery tygodnie...?
Pewien skrzypek miał kiedyś straszny koszmar. Śniło mu się, że gra preludium do "Tristana i Izoldy" Wagnera. Potem się obudził i okazało się, że faktycznie je gra...
Bileterka do dwojga spóźnionych na koncert słuchaczy:
- Proszę tylko być cicho!
- Jak to cicho? Wszyscy już śpią?
- Jaka jest różnica między cebulą a obojem?
- Nikt nie płacze, kiedy kroi się obój.
– Dlaczego na płycie CD nie słychać partii altówki?
- Ponieważ nagranie cyfrowe eliminuje szumy..
- Jeśli z dachu wysokiego budynku zrzuci się arbuza i dyrygenta, to co szybciej spadnie?
- Kogo to obchodzi? Ważne, żeby spadło!
- Czy ja pana już gdzieś nie widziałem...? - zapytał sędzia patrząc na oskarżonego.
- Tak, Wysoki Sądzie - odpowiedział oskarżony z nadzieją w głosie - Zeszłej zimy dawałem Pana synowi lekcje gry na skrzypcach.
- Ach tak! - przypomniał sobie sędzia - Dwadzieścia lat!!!
- Jaka jest różnica między muzykiem a pizzą?
- Pizza może wyżywić 4-osobową rodzinę.
- Jaka jest różnica między nagłośnieniowcem a Bogiem?
- Bóg nie myśli, że jest nagłośnieniowcem.
- Do czego przydaje się płonący obój?
- Do podpalenia fagotu.
Zmęczony klarnecista wraca po próbie do domu, gdzie jego żona próbuje położyć ich dziecko spać. Zniecierpliwiona mówi w końcu do męża:
- Słuchaj! On nadal nie może zasnąć! Może Ty spróbowałbyś go uśpić?
- Dobrze... O! Mam pomysł! Zagram mu kołysankę na klarnecie!
- Wiesz, może spróbuj najpierw po dobroci...?
Kaszlenie w domu przed telewizorem sprawia tylko połowę przyjemności, jaką daje kaszlenie podczas koncertu w Filharmonii.
- Mamo! Mamo!!! Jak dorosnę, chciałbym zostać gitarzystą!
- Daj spokój, kochanie, nie można mieć tych dwóch rzeczy na raz!
-Jak sprawić, aby dwóch flecistów zagrało w idealnym unisonie?
- Zastrzelić jednego z nich.
Puzonista i akordeonista grają na imprezie sylwestrowej w lokalnym pubie. Mnóstwo ludzi, lokal pęka w szwach, wszyscy świetnie się bawią. Po północy do muzyków podchodzi właściciel pubu i mówi:
- Byliście rewelacyjni! Wszyscy was tu kochają! Słuchajcie, może moglibyście powtórzyć to za rok na kolejnej imprezie sylwestrowej?
Muzycy patrzą po sobie, potem na właściciela pubu i puzonista odpowiada:
- Jasne, bardzo chętnie. W takim razie, możemy przechować tu swoje rzeczy?
Przedszkolak pyta kolegę:
- Co dostałeś na gwiazdkę?
- Trąbkę.
- Łee... Myślałem, że dostaniesz coś lepszego!
- To super prezent! Teraz codziennie zarabiam złotówkę!
-Jak to?
- Tata mi daje, żebym nie grał.
Przyjęcie. Jeden z gości podekscytowany pyta drugiego:
-Przepraszam! Czy to prawda, że na tym przyjęciu jest kuzynka Bacha?
- Tak zgadza się, jest.
- A.. czy mógłbym ją może poznać..?
- Jasne! - i krzyczy głośniej - Ej! Bacha! Chodź no tu!
Szedł Jezus i uzdrawiał ludzi. Niewidomemu przywrócił wzrok, do sparaliżowanego powiedział: "Wstań i idź", a on zaczął chodzić. Nagle Jezus zobaczył mężczyznę siedzącego pod drzewem i płaczącego. Podszedł do niego i zapytał:
- Co ci jest? Pomogę ci!
- Jestem altowiolistą!
Na to Jezus usiadł obok i też się rozpłakał.
- Po czym poznać, że do drzwi puka perkusista?
- Puka nierówno.
- Jaki jest najkrótszy dowcip o muzykach?
- Przechodzą dwaj muzycy obok knajpy.
- Dlaczego nie gramy na moście?
- Bo most to nie instrument.
- Kiedy obój wydaje z siebie najpiękniejszy dźwięk?
- Gdy tak pięknie, delikatnie trzeszczy w kominku.
Po koncercie do kontrabasisty podchodzi jego żona (niemuzyk) i pyta:
- Słuchaj, czemu oni tak szybko przebierają na tych instrumentach,
a ty cały czas trzymasz palec na jednym dźwięku?
- Widzisz kochanie - odpowiedział kontrabasista - bo oni wciąż jeszcze szukają, a ja już znalazłem.
- W karty grali: Myszka Mickey, Kaczor Donald, dobry altowiolista i zły altowiolista. Kto wygrał?
– Oczywiście - zły altowiolista, bo reszta to postacie fikcyjne.
– Co robi skrzypek siedzący w pierwszym pulpicie, gdy straci palec?
– Przechodzi do drugiego pulpitu
– A co robi, gdy straci rękę?
– Przechodzi do altówek.
– Wiesz, wydałem płytę!
– Super, a ile sprzedałeś?
– Eee, niewiele - dom, samochód...
- A czego się spodziewałeś?
-...Ludzie mówią, że to Stradivarius...